Mała księżniczko, homonimio
mrozu,
który na szybie umieścił cię w baśni.
Brak już oddechu na skończone - zaśnij
i tej karety bajkowych powozów.
Jesteś jak pismo - ulotne litery,
strofki przebrzmiałych kilku lat istnienia
na tym padole, gdzie się wciąż rozmienia,
więc niepoprawnie będę bardziej szczery:
licho ubrani ojciec i matula,
nad drzwiami Chrystus podobnie odziany
spogląda w oczy gościom wychuchanym,
a śmierć chichocze i po kątach hula.
Tobie księżniczko już wierszy nie trzeba
o umieraniu, bo cię słońce muśnie
złotym promykiem i z uśmiechem uśniesz,
i będziesz prawdą, że tu nie ma Nieba.
który na szybie umieścił cię w baśni.
Brak już oddechu na skończone - zaśnij
i tej karety bajkowych powozów.
Jesteś jak pismo - ulotne litery,
strofki przebrzmiałych kilku lat istnienia
na tym padole, gdzie się wciąż rozmienia,
więc niepoprawnie będę bardziej szczery:
licho ubrani ojciec i matula,
nad drzwiami Chrystus podobnie odziany
spogląda w oczy gościom wychuchanym,
a śmierć chichocze i po kątach hula.
Tobie księżniczko już wierszy nie trzeba
o umieraniu, bo cię słońce muśnie
złotym promykiem i z uśmiechem uśniesz,
i będziesz prawdą, że tu nie ma Nieba.