Maluję obrazki albo pory roku
lato jesień zimę pogłosy z połonin
matek dzieci ojców pędzelkiem zmrożonym
historię powielam śmierć i pieśń na stoku
wiosenną w doliny nuty zwiewa halny
drżące rekwiem w sercach na gruzach podwalin
kto zechce zrozumie nie ma Większej Mocy
każdy musi odejść rozliczyć się z Panem
cesarz król czy mędrzec bo skoro zastane
poglądy jak stawy przerzut rozum toczy
karleją półkule ściany mają uszy
w głowie chodzą szyszki a dzięcioł nie
puszczyk.
(logaed)