Lodowaty rapsod


am się spełniło, choć broń Panie Boże
kwiatów, gdy w oknach nawet mróz pobłądzi.

A na tej mapie w karłowatym borze
dzieci bawiła układanka w sągi, 
szczapa do szczapy pokornie się tuląc,
gdy wiatr nawiewał śnieg bielszy w krzywizny, 
niż dłonie matki.

Okryte koszulą
mostek i głębia lodowatej blizny,
bo się udało zniknąć w zaspach czasu.

Lecz bezimienne karty odkryjecie
drzew wyrąbanych umarłego lasu,
kiedy w lazury ulecą zamiecie.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 10/6/2004