Matka ubogich

Gdy dotykałaś dłońmi od modlitwy tych,
którym ziemskie drzwi pozamykano,
i tych, co czas im otwierał uliczki
do źródeł złotych w pogodę co rano

- Matko od płaczu Dzieciątka uśmiechu,
że się spełniło, w Twoich skromnych szatach,
tym co już wolni od bólu lub grzechu,
choć żyli w takich dwóch odmiennych światach

jedni i drudzy, idąc po bezdrożach,
ale w kierunku jakby innym nieco.
Więc pewnie była taka wola Boża,
że potrafiłaś gasić – ogień niecąc,

i wciąż karmiłaś je ziarnem jednakim,
tak w gołębniku, jak leśne siniaki.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 18/06/2004