a jednym podwórku mieszkały,
poranki witając z radością,
z miseczki pospołu chłeptały,
związane braterską miłością.
Sypiały za piecem w kąciku,
na ciepłej mięciutkiej kołderce,
kwiliły jak dziecię w beciku,
witając szczenięce swe szczęście.
Azorek był wielkim psotnikiem,
więc w głowie mu figle przedziwne,
zziajany z wiszącym językiem
przybiegał w pielesze rodzinne.
Popijał łyk wody chybcikiem
i dalej co siły harcował:
skokami, zakosem, truchcikiem
po całym obejściu buszował.
Azunia kochała przestrzenie,
wieczorne spacery na smyczy,
czekała tej chwili codziennie,
wędrówek przebytych nie zliczy.
Poznała ogrody i lasy,
zapachy pór roku odmienne,
nastaną w psim życiu te czasy
dla wszystkich jednakie, niezmienne?
Copyright © by Wiesław Musiałowski 10/15/2001
