W Tatrach

Księżyc żegluje srebrną łódką
po rozgwieżdżonym oceanie,
póki nie zerknie w złote lustro
na granatowej ścianie.

Pierwej się Tatry słońcu kłonią,
a Mnich ubrany w szatę szklistą
chwyta promyki szorstką dłonią:
góralską, twardą, czystą!

Dzieli po równo: świerkom, halom.
niebiesko-mleczne śle w doliny,
gdy się pod kuchnią drwa już palą
i splata w warkocz dymy.

Hojnie rozsiewa w mgły, niech niosą
perłowo-złote krople rosy,
aby je kosiarz zebrał kosą
na świeże, traw pokosy.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 6/16/2002