*** (Pegazie, użycz mi skrzydła...)

Pegazie, użycz mi skrzydła,
jednego
mamidła
woskowanego,
niech ulecę nad przepaście,
zanim muśnie księżyc blaskiem
naderwane mięśnie moje...
Ja się lękam, ja się boję
wysokości i ciemności
- więc świtaniem słońce proszę,
niech promieni ześle grosze:
na zaspane sosen gaje,
na chruśniaki i ruczaje,
wyświechtane czasem szaty...
Bym bogaty, bym bogaty
- zbłądził do drewnianej chaty...
ominąwszy oceany,
w chłopskie myśli przyodziany
- wiatrem darte chwil łachmany...
Choć zmęczony - roześmiany,
bo mam drugie twoje skrzydło.
Nie mamidło
woskowane
- lecz zielenią łąk utkane:
kaczeńcami przeplataną
- złotą płachtę spadolotni
powlekaną marzeniami.
A marzenia? Też przelotne...
jak motyle
- bo widziałem nad łąkami
kolorowych - całe roje
ledwie chwilę,
więc?
Już marzeń się nie boję
- niechaj trwają,
choćby chwilę!

Copyright © by Wiesław Musiałowski 15/10/2001