Będziesz
na zawsze jedynym w smutnym obrazie Twej śmierci
– wierszem
na ciężkie godziny, maścią, co goi rozterki.
Jeśli
myślałem jak dziecko – dziecku wybacza się grzechy,
które
frunęły tak lekko, błądząc na skrzydłach uciechy.
Jeśli
kochałem inaczej, pewnie tak kochać umiałem
– wybacz, w
tej chwili wybaczeń, chociaż nie wyszło, lecz chciałem.
Jeśli
zabłądzę Mateńko, weź mnie, jak zawsze za rękę,
ciepłą Twą
dłonią i miękką, a ja – wypłaczę piosenkę:
takie są
piękne poranki – słuchaj, jak tańczą na tęczy
wiosny
rozkwitłej wybrańcy. Słuchaj, dla Ciebie zadźwięczy
dzwonek
ostatni, a pierwszy zabrzmi z kielicha rozpaczy,
piosnką
słowika radosną! Jakże tym kwiatom tłumaczyć,
które na
grobie wyrosną, komu te trele żałobne.
Tobie, bo
właśnie dla Ciebie! Niechże usłyszą, że wiosną...
