Matce na drogę

Będziesz na zawsze jedynym w smutnym obrazie Twej śmierci
– wierszem na ciężkie godziny, maścią, co goi rozterki.

Jeśli myślałem jak dziecko – dziecku wybacza się grzechy,
które frunęły tak lekko, błądząc na skrzydłach uciechy.

Jeśli kochałem inaczej, pewnie tak kochać umiałem
– wybacz, w tej chwili wybaczeń, chociaż nie wyszło, lecz chciałem.

Jeśli zabłądzę Mateńko, weź mnie, jak zawsze za rękę,
ciepłą Twą dłonią i miękką, a ja – wypłaczę piosenkę:

takie są piękne poranki – słuchaj, jak tańczą na tęczy
wiosny rozkwitłej wybrańcy. Słuchaj, dla Ciebie zadźwięczy

dzwonek ostatni, a pierwszy zabrzmi z kielicha rozpaczy,
piosnką słowika radosną! Jakże tym kwiatom tłumaczyć,

które na grobie wyrosną, komu te trele żałobne.
Tobie, bo właśnie dla Ciebie! Niechże usłyszą, że wiosną...

Copyright © by Wiesław Musiałowski