Najprościej

A gdyby wszystko można było widzieć jaśniej,
bo księżyc już przeżytkiem, a noce zbyt długie
i wzrok ciut przytępiony, i ten lemiesz z pługiem,
którym by wyorywać chlebną skibę właśnie.

I ludzie jacyś obcy albo mi się zdaje,
a może to złudzenie, które przyszło z wiekiem,
bo trzeba się urodzić zaledwie człowiekiem,
a tu się wszystko pięknie przyodziewa majem.
I będzie jakiś czerwiec i lato i żniwa,
kobiety w białych chustach i zbożowa kawa,
wspomnienie kartoflanki, pod jaworem ława
i dłoń sąsiada obok, co się do ust kiwa.
A wszystko będzie jakby fotografią krzyża,
gdzie tamci, których nie ma - tacy w tło wtopieni:
niezwykle bezimienni, najprostsi i niemi
i każdy - zachód słońca - na swych plecach dźwigał.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 23/05/2008