Podróże z tatą

Gdy na wydmach szukałeś roślin wychuchanych,
pamiętam trudne zdania powiązane z sosną:
że wiatr ją przyzwyczaja, jak należy rosnąć,
a później zrozumiałem - na kolana, chamy!

Mówiłeś o osice - przestraszonym drzewie,
kiedy tupot podkutych butów przypominał
miasto orgii aniołów w krasnych pelerynach,
dłonie matki - jak liście i łzy wierzb na skwerze.

Swojską obcość poznałem w jednym słowie - jątrzyć.
W rezerwacie mieszkając, współczułem Indianom
za ten cud w Ameryce albo tuż - za ścianą -
podzielonych w pokoju na więźniów i rządnych.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 


.