Spotkanie

Gdy na cmentarzu północ 
o groby się obija, 
to mówią pewnie duchy, 
bo nic tam nie przemija, 

jak spacer, gdy pod rękę 
w alejkach tak i teraz 
być może, jeśli słychać 
w szeleście liści, szmerach, 

wgrawerowani w granit 
pozostajemy echem 
grabarza wyobraźni 
z nieludzko miłym śmiechem. 

Przypomnij mi od kiedy 
chodzimy na tę randkę, 
lecz jeszcze nie pamiętasz, 
przynieśli cię z kagankiem 

i rozniecili Światło 
cmentarne po pogrzebie, 
odtąd jesteśmy razem 
w mogiłach bliżej siebie, 

a gdy przeminie doba, 
ponownie się spotkamy, 
upiorni lecz realni 
u wrót tajemnej bramy, 

będziemy się błąkali 
po wyżynach, wądołach, 
przez równoległe światy 
wśród planet dookoła, 

podobnie jak przy wejściu 
trwożliwą widząc jasność, 
by potem wydorośleć 
i móc ponownie zgasnąć, 

a gwiazdę po wybuchu 
wchłonęły świetlne lata 
miliardy w teleskopie, 
więc pustka w głębię Świata 

być może uleciała 
w tę przestrzeń niezmierzoną, 
i oto jak na dłoni 
przyciśniesz drugą dłonią, 

by mieć tę pewność w garści 
na przekór niepewności, 
że jednak nie wiadomo, 
kto pierwszy tam zagości.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 10/03/2009