Szeregi


ak samo milczą w prawym jak w lewym czekali, 

a w środku wielka trumna z spróchniałej dębiny 
napęczniała i świeci z swym truchłem pospołu 
i zatruwa woń kwiatów cięższą niźli ołów: 

wygina się wskazówka na miernika skali, 
przyprawiając drgawkami sine oziminy, 
aż się w echu poniosą z wyżyn na niziny, 
by uściślić nieścisłość po co się rozstali; 

albo sak móc nastawić i rozpocząć połów 
takich z rzędu w szeregu trupów nieumarłych, 
którym asa pod stołem mogą podać karły, 
jeśli się ich rękawy jeszcze nie przetarły.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 15/10/2001