Tryptyk Bezpański

I

Zapachniało igliwie i łąka łaciata
przebiśniegi z przedbiegów w agonalnym stanie,
a na szczycie mróz szczypie półgłówka kamrata;

jesteś wiosno przedwiośniem - ułomny powstaniec -
z martwą duszą pod mostkiem zamrożonym sercem
elementy kołatek komu powołanie

pogrobowcom dwóch dekad z ideą i szmelcem
„Kartoteka“ kukiełek albo „Kameleon“,
nadwrażliwość osesków na aliaż poręczeń.

II

Państwu nerwy wysiadły na przystanku niemoc
poszukują lekarstwa gdziekolwiek i wszędzie
u znachorów i mędrców, jednak częściej w ciemno,

a na dębach prastarych polskości żołędzie
dojrzewają i rodzą karłów z samosiewu,
lecz na przekór logice nikt nie wie, co będzie,

i kto rzuci kamieniem bez skargi i gniewu,
zasiedlając tereny racji przynależne
ilu wstąpi do Nieba w imię krwi rozlewu.

III

Wkrótce znowu Wielkanoc na pokaz śniadanie
wokół sami życzliwi, bo nawet psu kości
niejadalne podrzucą - zapamiętasz Panie

i zapewne przyczyny wcale nie zazdrościsz
widząc lud swój pobożny w kulistym zwierciadle:
chuderlaków, bezdomnych i brzuchatych gości

zakleszczonych przezornie w niebiańskim imadle
po kres życia na Ziemi i chęci zbawienia
- „co nagle to po diable“ i faktów nie zmienia.