W Zwierciadle

Prolog.

Jak dzień gasnący
w półmroku godzinie niespiesznie żegnasz niwę przemierzoną
utartym szlakiem
ku swojej dziedzinie aby rozgrywać partię nieskończoną
któryś dzień życia wieszasz zakurzony
sękatą dłonią
na gwoździu za drzwiami odurza zapach
onuc przepoconych i kilometrów
wyzutych z butami.

I.

A każdej wiosny przed chałupą siadasz
i owdowiałą ławkę okupujesz niezmordowany
sam ze sobą gadasz
i coraz dłuższy różaniec odmawiasz na wybrzuszeniach
stawów zniekształconych
i wciąż z pamięci przeszłość przywołujesz i nasłuchujesz...
to tylko kołatek
dla swoich dziatek – pokoje rychtuje.

Lecz w twoich oczach – w głębi codzienności za progiem sieni
kot wygrzewa kości
jastrząb w bezruchu stoi nad podwórkiem i obserwuje
spłoszone gołębie za ogrodzeniem połatanym sznurkiem
myszołów zawisł nad kępą komyszy lerka z błękitu
sieje ciepłe nutki na oziminy razowego chleba.

II.

Szczęść Boże Janie – dokąd nogi niosą?

Przecie w te pola
gdzie łany jęczmienne już prawie doszły
i ziarnem brzemienne kłosy zwiesiły
wianem ociężałe i nastroszone wąsy
wypłowiałe, ale już nic to...

III.

Jesienny promyk
na twarzy wam gości pisząc historię w zodiakalne znaki
na mapie życia
w ścieżki zażyłości – ciężaru dekad zważonych na Librze
wypada siedem
w tym wasze serce ze szczerego złota stalowe mięśnie
i skóra z alpaki

nad kartofliskiem
pożegnalne ptaki rozklekotane
przymykają wrota gdy w popielisku pieczecie ziemniaki
i ujmujecie w hartowane dłonie słonko
w zachodu głębokim pokłonie.

IV.

Witajcie Janie – co u was nowego?

Dziękować Bogu
zdrowie dopisuje i cięgiem zmysły
z ciałem w dobrej woli...

Epilog.

Dla was już się mienią gwiazd gasnących łany
jako źdźbła zsieczone na polu owsianym

na polu owsianym zżętym tuż po świcie
zbóż gasnących łany ulotne jak życie

ku niebu skowronek niesie w dziobie trele
które za was złoży na ołtarz w niedzielę

na ołtarz w niedzielne radosne poranki
niesie w dziobie trele – żałobnej wiązanki

dla was ku tej miedzy ciągnie koń skrzydlaty
wóz sadzonek tui pachnących do chaty

pachnących do chaty gdzie różane kwiaty
świadkiem, że się odbył pochówek bogaty.

----------------------------------------------------------------

Jakże wam Janie tej księgi zazdroszczę
którą na kłódkę zamknęliście w duszy
i jakby w studni
niespełnionych roszczeń utopiliście
niepamięci kluczyk.