Dzieci wojny

Latawiec i to pełne bezchmurności
niebo do sznurka dopasowane,
czasem gdzieniegdzie granat, jak atrament,
to pożegnalne bezsensu, amen.

Taty powroty i orzełek słoty
- obwisłe skrzydła - w czas niepogody
przypadkowości upadki i wzloty
w głębię błękitu, bez matek zgody, 
ku pocieszeniu poświęcony sztandar
i kapelana imię, rozgrzeszenie
jak podczas burzy, chociaż przesilenie.

Jeśli ostatnim błyskiem piorun zagra
- tonie zabawa - w tonie powtórek:
latawiec, dzieci, przemoknięty sznurek.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 7/16/2004