Jednostajność

A słońce chyba na zachodzie gaśnie
w koronach buków, topi się w zieleni,
i Noc zasiada jak król na tron właśnie,
i w księżycowej poświacie się mieni.

I wciąż się dzieje - wieki przemijają:
księżyc nie urósł, nie zmalało słońce,
nie liczy potknięć myśliwy i zając,
żaden początek nie spotka się z końcem.

Wrony krakają, chociaż nie wiem o czym
- podobno niosą w dziobach podmuch zimny
i tak się składa, że łzawią mi oczy,
bo czas zamienia zimy urodziny

w pogrzeb jesieni. Ostatni wędrowcy
siądą na chwilę, tak jak przed podróżą
z domownikami przysiadali obcy, 
niczym stokrotka z najpiękniejszą różą.

I taka Ziemia, gdzie każdemu miejsca
wody i tlenu, ognia i popiołu:
bogatym, żebrakom, po przejściach
- bez wyróżników - ugości pospołu.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 6/14/2008