Matce

Gdybyż ta chwila jeszcze powróciła,
kiedy matula
strawę zgotowała
i stół bialutkim obrusem
nakryła i wychodziła
przed dom
i wołała:
chodźta, już chodźta, bo wszystko wystygnie!

A potem jadło krzyżem
przeżegnała,
a my za matką
w imię Ojca, Syna, 
dostatku Panie racz dać,
powiadała.

Zaś kiedy tatko czasem sprawił lanie,
to i po głowie pogłaskała
lekko
- za to wam Matko
to nasze płakanie, i niech Wam będzie
do spania kolebką, 
na wieki wieków
nie rzekniecie
Amen.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 5/11/2003