W okolicach II

Nigdy nie było w okolicy willi,
więc każdy musiał w progu się pochylić,
bo myśmy nigdy tęskniąc nie tęsknili, 

jak ptaki, które w niebie się porwały
niczym te chmury na szczęście deszczowe,
niczym te wiatry, które nawiewały
promienie suszy w ogrody lipcowe,

bo nam się w duszach zawsze kotłowało, 
jak w pustym garnku: "za mało, za mało", 
powtarzaliśmy śniąc we śnie nieśmiało

o tamtych polach kłosiem obsypanych
grubym i złotym jak nasze jęczmienie,
o tamtych niwach z opowieści znanych,
jakbyśmy chcieli dookrąglić Ziemię,

a ona w swojej okrągłości płaska
i nie wystarczy - co łaska, co łaska.

Copyright © by Wiesław Musiałowski 1/28/2008