Blaskiem się snuje mrok listopadowy
- pośród kasztanów i zielonych tui,
choć im przygrywa mendelssohn deszczowy,
aby się mogli do siebie przytulić,
- pośród kasztanów i zielonych tui,
choć im przygrywa mendelssohn deszczowy,
aby się mogli do siebie przytulić,
bo przysięgali przed sobą i Bogiem:
chleb, szczypta soli na pogodę śliską,
kielich rzucony za siebie przed progiem
i gorzko, gorzko, w płonące ognisko
chleb, szczypta soli na pogodę śliską,
kielich rzucony za siebie przed progiem
i gorzko, gorzko, w płonące ognisko
przyszłych pokoleń. Im już nie potrzeba,
nic prócz nadziei marzeń nieistnienia:
soli, pogody, miłości i chleba...
liście opadły...
nic prócz nadziei marzeń nieistnienia:
soli, pogody, miłości i chleba...
liście opadły...
Tylko się krzyże pochyliły cieniem
nad przyziemności wspomnieniem.
Copyright © by Wieslaw Musialowski 11/3/2003
nad przyziemności wspomnieniem.
Copyright © by Wieslaw Musialowski 11/3/2003