onik - dziwny stwór na biegunach
- nie parska...
Drewniana zabawka.
Nie ogier przepiękny, nie rumak
- murszejąca niby huśtawka.
Wystrugane misterium stolarza
dłutem serca - koń przemijania...
Mnie?...
duszą prostoty poraża
- uczonego rzemiosła
słuchania.
Od dzieciństwa - po lata dorosłe
- w świecie prawd i legend
- zwyczajnym,
gdzie na polach zbóż łany wyniosłe
chyląc głowy napęczniałe ziarnem
wyczekują żniwiarzy
cierpliwie
pod tym niebem lipcowym, upalnym
- kiedy żeńcy zatańczą gorliwie
pracy rytmem
- wieśniakom normalnym.
Jedno słońce, dopóki nie zgaśnie
będzie Słońcem - dla wszystkich jednakim...
Najbogatszy nomada?
Też zaśnie!
A ubogi? Snem byle jakim?
Choć kupicie robotów rzesze
bezdusznych maszyn
- tysiące,
lecz żadna z nich nie wykrzesze
stokrotek
kwitnących na łące.
Nie usłyszą słowików kląskania
- żyjącym
słuchać tych pieśni!
Niema mrówka
- melodię szeleści...
budując
kopce zarania.
Drewniana zabawka.
Nie ogier przepiękny, nie rumak
- murszejąca niby huśtawka.
Wystrugane misterium stolarza
dłutem serca - koń przemijania...
Mnie?...
duszą prostoty poraża
- uczonego rzemiosła
słuchania.
Od dzieciństwa - po lata dorosłe
- w świecie prawd i legend
- zwyczajnym,
gdzie na polach zbóż łany wyniosłe
chyląc głowy napęczniałe ziarnem
wyczekują żniwiarzy
cierpliwie
pod tym niebem lipcowym, upalnym
- kiedy żeńcy zatańczą gorliwie
pracy rytmem
- wieśniakom normalnym.
Jedno słońce, dopóki nie zgaśnie
będzie Słońcem - dla wszystkich jednakim...
Najbogatszy nomada?
Też zaśnie!
A ubogi? Snem byle jakim?
Choć kupicie robotów rzesze
bezdusznych maszyn
- tysiące,
lecz żadna z nich nie wykrzesze
stokrotek
kwitnących na łące.
Nie usłyszą słowików kląskania
- żyjącym
słuchać tych pieśni!
Niema mrówka
- melodię szeleści...
budując
kopce zarania.
Copyright © by Wiesław Musiałowski 15/10/2001
